Gdy tam jestem, myślę o dawnej świetności tego miejsca, o ludziach, którzy ciężką pracą własnych rąk doprowadzili to miejsce do używalności. O ich sile, pokorze, skromności. I o tym, że równie nagle jak się pojawili, zniknęli wskutek powojennych przesiedleń.
Szczególnie do Żuław pasuje mi ponura, jesienna pogoda z ciężkimi chmurami na horyzoncie. Wtedy w głowie uruchamiają się obrazy i historie opisujące dawną świetność tych miejsc i pojawiają się duchy byłych mieszkańców - pracowitych, skromnych mimo dostatku, jaki zapewniała im ta ziemia, lekko już półprzezroczystych, w wyblakłych i w znoszonych ubraniach. Ale wciąż jak się wytęży wzrok to można ich zobaczyć w falującym powietrzu, gdzieś tam stojących pod wierzbą i patrzących na horyzont, lub przy nagrobkach na menonickim cmentarzu.
Właśnie dzięki takiemu impulsowi powstał pomysł na zrobienie zdjęć z Karoliną. Nawet ładnie nam się ułożyło to, że miałyśmy już gotową bohaterkę, którą kiedyś stworzyłyśmy, a idealnie pasowała do tych klimatów. Karolina też napisała do tego krótkie opowiadanie, które można przeczytać na naszym wspólnym blogu. Tam też jest więcej zdjęć.
A kto jest zainteresowany Żuławami, niech odwiedzi bloga Ginące Symbole Tożsamości Krajobrazu Wsi Żuławskiej.
Długo kazałaś czekać na siebie.
OdpowiedzUsuńAleż ja tu jestem już od ponad roku! :)
OdpowiedzUsuńA na S2S to fakt... Jakoś zawsze wychodzą nam tam jakieś dzikie przestoje. Ale uchylę rąbka tajemnicy i dodam, że mamy jeszcze jeden niepublikowany materiał archiwalny, który czeka na ujawnienie.