Moje pierwsze poważniejsze zmagania z klasycznym portretem w plenerze. Praca z blendą, panowanie nad chmurami i słońcem, walka z wyświetlaczem aparatu, na którym nic nie widać w pełnym słońcu. I z trawą, która była jeszcze niedawno pięknym, zielonym dywanem, a jak przyszłyśmy na miejsce okazała się być wyłysiałym, zeschniętym sianem.
Na szczęście udało nam się przezwyciężyć wszelkie przeciwności, również dzięki niezwykłej fotogeniczności Kasi.
Na szczęście udało nam się przezwyciężyć wszelkie przeciwności, również dzięki niezwykłej fotogeniczności Kasi.
portfolio Kasi:
maruda!
OdpowiedzUsuńtrawa może nie była jak powinna być ale za to nawłoć pięknie w tle gra.
zdjęcie trzecie - achy i ochy!
To się nazywa nawłoć? Strasznie lubię te chaszcze, a już szczególnie malowniczo wyglądają jako tło. Na szczęście było tego tam dość sporo i mogły posłużyć jako świetne tło zastępcze, bo trawa była naprawdę godna pożałowania.
OdpowiedzUsuńTeż najbardziej lubię trzecie zdjęcie. Dziękuję :)
p.s. nawłoć pięknie gra w tle, a na pierwszym planie Kasia nie gorzej niż nawłoć ;)
OdpowiedzUsuńKasia gra pięknie, zgadza się. Wyjątkowo jest malownicza :)
OdpowiedzUsuńNawłoć jest bestią co się strasznie rozrasta (w ogródku z nią walczę) nic dziwnego że jak już była to było jej sporo.