wtorek, 24 czerwca 2014

Herbata - pierwsze zderzenie z fotografią reklamową



 Właściwie to określenie z tematu "zderzenie" może nie jest adekwatne, bo może mieć skojarzenia negatywne, a mi się od pierwszego podejścia temat fotografii reklamowej spodobał. Dlaczego?
Bo każde zdjęcie trzeba najpierw wymyślić w głowie, wyrysować sobie szkic sytuacyjny, przemyśleć jakich gadżetów chce się użyć, przygotować sobie wszystko i w końcu zabrać się do działania. Czyli jedzie człowiek do studia z konkretnym planem i konsekwentnie go realizuje. Mi taka sytuacja odpowiada. Jest mniej niewiadomych i wszystko idzie jak z płatka (przynajmniej w teorii ;)).

Nie jestem jeszcze na tyle obeznana z kluczami oświetleniowymi żeby wymyślić je sobie w pełni na sucho, więc to musiałam dopracować na miejscu, ale ogólne założenie też miałam w głowie i w sumie niewiele się zmieniło na żywo. Jedyne zmiany jakie wprowadziłam już w trakcie fotografowania to zmienienie końcówki w lampie z prawej strony z softboksa na czaszę (bo softbox dawał jednak zbyt mdłe i mało kontrastowe oświetlenie) i doświetlenie lewej krawędzi kubka styropianem.

Poniżej zamieszczam schemat oświetleniowy dla tego konkretnego zdjęcia:


p.s. kształt "dymka" nie został w żaden sposób zmodyfikowany w postprodukcji. Sam z siebie wyszedł taki idealny zawijasek. I teraz przy każdej kolejnej realizacji będę się wściekać, że nie wychodzi tak ładnie jak za pierwszym razem... ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz