Zdjęcia z nieplanowanego spaceru w okolicy stacji wulkanizacji opon. Miałam pół godziny na zwiedzanie, podczas gdy panowie bohatersko naprawiali dziurę wybitą przez metalowy pręt.
Światło późnopopołudniowe (okolice godziny 18), ta zieleń naprawdę była taka wściekła, musiałam ją nawet trochę przygasić w programie graficznym, bo aż kłuła w oczy. Oczywiście nie mogłam się powstrzymać przed skwadratowieniem zdjęć...
Uwierzy ktoś, że to prawie centrum Gdańska i najbliższe okolice blokowisk z wielkiej płyty?
P.S.
Żeby nie iść utartymi szlakami i wybetonowanymi ścieżkami, zapytałam się dwóch małych tubylców siedzących na krawężniku, czy upatrzona przeze mnie droga prowadzi do tych bloków na górze do których chciałam dotrzeć, czy kończy się nagle gdzieś w połowie swojego biegu. I dostałam taką odpowiedź: "Tak, proszę pani. Musi pani iść prosto, potem skręcić w prawo, pod górkę, przez krzaki i już pani jest przy Drzewie". Właśnie tak to zostało powiedziane, przez duże "D" :). Wygląda na to, że kopnął mnie zaszczyt i zostałam dopuszczona do tajemnicy, jak dojść do Drzewa! :-D
Żeby nie iść utartymi szlakami i wybetonowanymi ścieżkami, zapytałam się dwóch małych tubylców siedzących na krawężniku, czy upatrzona przeze mnie droga prowadzi do tych bloków na górze do których chciałam dotrzeć, czy kończy się nagle gdzieś w połowie swojego biegu. I dostałam taką odpowiedź: "Tak, proszę pani. Musi pani iść prosto, potem skręcić w prawo, pod górkę, przez krzaki i już pani jest przy Drzewie". Właśnie tak to zostało powiedziane, przez duże "D" :). Wygląda na to, że kopnął mnie zaszczyt i zostałam dopuszczona do tajemnicy, jak dojść do Drzewa! :-D
Drugie zdjęcie mnie zauroczyło :)...
OdpowiedzUsuń