Pierwsze koty za płoty i pierwsza wizyta w studio już za mną...
Ola, dziękuję Ci za cierpliwość anielską względem mojego nierozgarnięcia i braku zdecydowania czego chcę. Miałam gotową wizję zdjęć już od dawna, ale w natłoku ustawiania sprzętu i zapanowania nad tym bajzlem kablowym straciłam głowę.
Druga sesja już też za mną, bardziej ogarnięta z mojej strony, ale to już materiał na osobną historię...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz